aaa4 |
Wysłany: Wto 11:52, 18 Lip 2017 Temat postu: ej |
|
Gdzie sa pojemniki z somanem, Claude? - zapytal Alex. - Gdzie one sa?
-Quincy... Market... rotunda... Jeden.
-Gdzie jeszcze? - Alex wstrzyknal wiecej srodka wywolujacego hipnoze. - Claude? Malloche sprawial wrazenie nieprzytomnego. Za duzo! - krzyczala w myslach Jessie. Podales mu za duza dawke!
-Governrnrent... Center... zielona linia... metra - wymamrotal nagle Malloche. Dwa.
Jessie ponownie wlaczyla mikrofon i przez chwile prowadzila z Hansem Pfefferem rozmowe, ktora z pewnoscia uznal za idiotyczna. Wszystko to mialo odwrocic uwage Grace i Derricka. Usunieto juz http://www.studiopantera.pl/manicure
ponad osiemdziesiat procent guza. Do rozpuszczenia pozostaly tylko fragmenty. Wygladalo na to, ze Malloche pozbedzie sie swoich klopotow zdrowotnych. I wtedy Alex rzeczywiscie wstrzyknal za duza dawke. Oddech Malloche'a stal sie wolniejszy i pacjent stracil przytomnosc. Jessie zaczela sie obawiac, ze bedzie musiala przerwac operacje i zaintubowac pacjenta. Kiedy juz miala to zrobic, Malloche kaszlnal i wymamrotal cos niezrozumiale. Po chwili wyjawil lokalizacje trzeciego pojemnika - w podziemiach domu towarowego Filene.
-To moze byc to - rzekl Alex, gdy Jessie znow wlaczyla mikrofon.
Pokazala mu trzy palce jednej i cztery drugiej reki.
A czwarty? - pytala niemo.
Alex wzruszyl ramionami i lekko pokrecil glowa, a Jessie przez chwile calkiem niepotrzebnie zajmowala sie nogami pacjenta.
-Prawa stopa w gore... teraz w dol... teraz lewa... w dol. W koncu nadeszla odpowiednia chwila.
Alex wzial kolejne
centymetry mieszanki i wprowadzil troche do kroplowki.To dobrze. Swietnie sie pan spisuje, panie Tolliver. Po prostu znakomicie. Jestes gotowy, Mark? Gotowy. Moge prosic o podanie pieciu pedicure ursynów
centymetrow mieszaniny z ampulki numer jeden? Piec centymetrow - oznajmil pielegniarz, podajac strzykawke.
Pol centymetra i zaczekamy minute - wyjasnil Alex. - Panie Tolliver, niech pan podniesie prawa reke. Dobrze. Jeszcze raz. I jeszcze. - Nachylil sie do ucha Michelle i skinal na Jessie, zeby wylaczyla mikrofon. - Jak sie pan nazywa? - rzucil ochryplym szeptem. - Nazwisko? Claude... Paul... Malloche.
Jessie zerknela na Grace, sprawdzajac, czy cos uslyszala. Kobieta kiwala glowa w takt muzyki Gershwina.
Prosze poruszyc prawa noga - rozkazala, ponownie wlaczajac mikrofon. W porzadku - zglosila Michelle.
Znow wylaczyla mikrofon i skinela na Alexa. Sprawdzil stopien znieczulenia, zadajac kilka bezsensownych pytan o miejsce urodzenia i imiona rodzicow Malloche'a. Przy czwartym wylaczeniu mikrofonu pacjent byl gotowy. Soman - zapytal Alex. - Wiesz, o czym mowie, Claude? T... tak.
Ile pojemnikow ukryto w Bostonie? Trzy... cztery. Jessie uniesiona dlonia powstrzymala Alexa i kolejny raz zerknela na Grace.
-Swietnie nam idzie - poinformowala terrorystke.
-Robcie tak dalej - odparla kobieta. Dzieki! Mozesz na to liczyc! |
|